stwierdzam, że jedną z najlepszych scen była scena seksu.
Bo to dobra scena, ale nie chodzi mi o seks...jedna z lepszycg w tym, moim zdaniem, słabym filmie.
Znakomita scena, bo od reżysera, który ma smykałkę do tego typu scen. Annaud jest prawdziwym fachowcem od erotycznych scen: "Imię róży" - "Kochanek" - "Wróg u bram". Co ciekawe, we "Wrogu u bram", pokazał stosunek seksualny, ale bez dużej ilości nagości. Nie lada sztuka.
Bo sceny łóżkowe też trzeba odpowiednio sfilmować, aby zapadły w pamięć. Aronofsky nie potrafi, Nolan się boi. Ci młodzi reżyserzy... Mierni.