Słyszałem o tym filmie od wielu tygodni,poszedłem dzisiaj na pierwszy seans.To co zobaczyłem przeszło moje najlepsze oczekiwania.Pod względem historycznym film został przez Anaunda zrobiony rewelacyjnie, nie tylko pod względem kostiumów i scen batalistycznych.Pokazano prawdę o froncie wschodnim w trakcie IIwojny światowej.Sowieci posyłali tysiące ludzi na śmierć, po to tylko, żeby zatrzymać niemiecki walec prący od czerwca 1941 roku naprzód.Porażająca jest scena na początku filmu: tysiące radzieckich żołnierzy wysiada z pociągu, ładowani są jak zwierzęta do barek desantowych,na Wołdze rzeźnia.Tym którzy przeżyli oficerowie NKWD każą iść z gołymi rękoma na oddziały niemieckie.Masakra - jeszcze bardziej porażająca niż w "Szeregowcu Ryanie".Prawdą było, że za oddziałami rosyjskimi stały oddziały NKWD które strzelały do wszystkich, którzy chcieli ratować życie.Pokazano czym naprawdę był Związek Radziecki- totalitarną machiną, która oszukiwała w imie chorej ideologii tysiące młodych ludzi, którzy szli na śmierć.Cieszy mnie, że film zrobili europejczycy - bo to pokaże Amerykanom, że wojne można pokazać bez patosu- tak obrzydliwego jak u Spielberga.Można pokazać, że w nawet w takim koszmarze jakim był Stalingrad można było zachować resztkę człowieczeństwa.Mówię to o uczuciu jakie rodzi się między dwojgiem młodych ludzi.Zostają odarci ze wszystkiego.Film niech będzie dobrą lekcją historii dla tych wszystkich, którzy wciąż uważają ZSRR za cud.Szkoda tylko,że wielu młodych ludzi nie potrafi sobie uświadomić, że 20 milionów zabitych Rosjan, Ukraińców i innych ludów ciemiężonych przez ZSRR TO STRASZLIWA CENA, jaką zapłacono.Stalin i inni zwierzęcy członkowie partii wygrali wprawdzie wojnę z Hitlerem, ale zartzymali go nie bronią, ani pożal się Boże generałami i oficerami politycznymi, tylko milionami ofiar ludzi posyłanych na śmierć bez jakiegokolwiek wyrzutu sumienia.To wielka tragedia narodu rosyjskiego.